|
80th Tawerna pod 80tką
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka
Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Czw 0:18, 16 Maj 2013 Temat postu: O małżeństwie |
|
|
Na pewno macie czasami tak jak ja - czytacie książkę i znajdujecie fragment, który "trafia" do was. Być może dlatego, że miewaliście podobne odczucia, chociaż nigdy nie potrafiliście przełożyć ich na zgrabne słowa, a tu proszę - ktoś zrobił to za was. Albo może dlatego, bo czujecie ulgę, że ktoś inny myśli podobnie i już nie ma potrzeby czuć się odosobnionym. A może dlatego, że ktoś w gładki sposób podał prawdopodobne wyjaśnienie waszych lęków, dążeń, zboczeń, itp.
Wstawiam ten fragment (z opowiadania "Ziemia Chrystusa" z tomu Wizje alternatywne 2), bo po co wyważać otwarte drzwi i starać się powiedzieć coś po swojemu skoro mamy gotowy produkt? Chodzi przecież o to, żeby myśli były wyrażone jasno i klarownie.
"Po dwunastu latach małżeństwa drugiego stopnia Lopez, ten fanatyczny determinista, łudził się, że wie czym ono jest. Na pewno nie łatwym do przewidzenia łańcuchem dni dobrych i złych, spojonych miłością i namiętnością; miłość bardzo szybko wycofuje się na z góry upatrzone pozycje, namiętność okazuje się pustym rytuałem - w końcu pozostaje dwoje samotnych ludzi, unikających swych spojrzeń i przypadkowych dotknięć, niczym spojrzeń i dotknięć trędowatego; walczących ze sobą myślą i modlitwą. Małżeństwo, przez swą pozorną definitywność, a na pewno przez realny ciężar obowiązku, przekształca się w coś więcej - przyzwyczajenie, przynależność. Oto okazuje się, że potężną część swego życia zużyłeś wraz z drugim człowiekiem, dzień w dzień, oddech w oddech; budzisz się pewnego dnia i stwierdzasz, że twoja żona istotnie w jakimś sensie stała się z tobą jednością: znasz wszystkie jej zalety i wady, słabe i mocne strony, ciemne tajemnice, wstydliwe wspomnienia wyszeptane kiedyś w duchocie letniej nocy, jej drogi do radości i rozpaczy; wiesz jakie będzie kolejne jej słowo, reakcja na daną sytuację, i nie możesz już przełamać tego schematu, nie chce ci się, zbyt wielka jest siła inercji. Znajdujesz w nim nawet pewien posmak szczęścia, skończoności. Bezpieczeństwa. Oto nie ma już takiego skrawka jej ciała, ani myśli, którego byś doskonale nie znał - i podobnie jest z nią. Stanowi to wasz swoisty tytuł wzajemnej własności: ty należysz do niej, ona do ciebie. Oto stwierdzasz, że, siłą tego samego przyzwyczajenia, mógłbyś dla niej tak wiele poświęcić - może nie życie, lecz prawie wszystko, co posiadasz, i że prawdopodobnie ona sądzi podobnie. Znacie się tak dobrze, że kiedy się ranicie, kiedy mścicie się na sobie za świat - potraficie się doprowadzić do granicy depresji jednym słowem - ale znacie również te granice. Małżeństwo to przymierze, układ, chwiejny i niepewny, jednakże związany z pewnymi korzyściami: człowiek nie jest samotnikiem, nie przetrwa jako człowiek, nie mając do kogo mówić, uśmiechać się, kogo kochać i nienawidzić, uszczęśliwiać i unieszczęśliwiać. Zawiera więc swój układ, mając na względzie potrzeby duszy i ciała: ty będziesz moim partnerem. I w przeważającej części przypadków żal z powodu odejścia tego partnera nie wynika z czystej miłości do niego, ale z prostego, egoistycznego uczucia straty: miałem coś lecz to utraciłem; Boże jaki okrutny jest świat. Tak, tak; także miłość jest uczuciem egoistycznym."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
UKI
Wielki Mistrz
Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 433
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Pon 9:38, 20 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
I zgadzam się i nie, zależy w jakim punkcie i w jakiej intensywności tego punktu. Małżeństwo to oczywiście więź, zależność, bliskość, ale jeśli kto stawie na 1 miejscu egoistyczne pragnienie posiadania drugiej osoby aby nie cierpieć z samotności, ale móc się wygadać a czasami "uderzy słowem i zranić", jeśli partner w związku chce tylko brać, chcę tylko namiętności, porywów, ciągłego zaskakiwania, bogini i bogina wizualnego, jeśli przyjemności dnia codziennego stawia ponad zgłębianie tajemnicy bycia ze sobą "na zawsze na tym Świecie", to żadne to małżeństwo i gorycz rozczarowania po odejściu drugiej połowy będzie straszna. Ciekawe że tytuł opowiadania brzmi "Ziemia Chrystusa". Ja np. uważam, że ból i cierpienie jest integralną częścią tego całego doczesnego życia, że bez nich nie ma mowy i pełnym szczęściu.
"...miałem coś lecz to utraciłem; Boże jaki okrutny jest świat. Tak, tak; także miłość jest uczuciem egoistycznym." - Świat nie jest okrutny, to ludzie bywają okrutni, a Chrystus, tak na marginesie, uczył miłości bezwarunkowej, nie patrząc na siebie, uczy nadal miłości dla każdego, bez kłamstw, nieegoistycznej, innej niż postrzegana przez autora, a więc nie namiętności i rytuał przyzwyczajenia. Niestety, jesteśmy tylko ludźmi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka
Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 25 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Czw 20:35, 20 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się, że mieszamy (autor, ja, ty) trzy rzeczy: miłość, bycie ze sobą i małżeństwo, a przecież te rzeczy są oddzielne. Można być ze sobą w małżeństwie bez miłości i można być ze sobą w miłości bez małżeństwa. Aspektów małżeństwa jest wiele, wyglądało różnie na przestrzeni dziejów, wygląda różnie w różnych kulturach, różne są obrzędy i zwyczaje, ale mówiąc o naszym "kręgu kulturowo-religijnym" (ktoś mówił kiedyś podobnie, co nie Art?) w przeszłości kojarzono małżeństwo mniej z miłością, a bardziej z przymierzem i korzyściami "prestiżowo-genealogiczno-ekonomicznymi" - małżeństwa były przecież narzucane przez rodziców. To dopiero całkiem niedawno nastąpiła "demokratyzacja" małżeństwa i dobieranie żony/męża na innych zasadach (niby miłości).
Tak więc miłość to jedno, a małżeństwo to drugie. W tym sensie w stwierdzeniu: "(...) jeśli partner w związku (...) przyjemności dnia codziennego stawia ponad zgłębianie tajemnicy bycia ze sobą "na zawsze na tym Świecie", to żadne to małżeństwo (...)" wybrzmiewa mi jakieś niedopasowanie, bo mówi ono o czymś co powinno być napędzane miłością, a nie bezduszną ceremonią.
W zasadzie po co jest małżeństwo? Hmm, złe pytanie, bo trzeba by oddzielić ślub cywilny od kościelnego. Generalnie wiadomo - pierwszy bywa przydatny, bo sprawia to cała otoczka rozwiązań prawnych, np. wspólne rozliczanie podatku, możliwość uzyskania informacji w szpitalu, być może kwestie dziedziczenia (nie wiem), itp. A drugi? Wchodzi tu cały bagaż nakazów religijnych, norm społeczno-kulturowych, presji otoczenia, itp. i związana z nim większa jednak trudność rozstania - co w sumie nie powinno mieć miejsca jeśli dwie osoby (a nie mężczyzna i kobieta, hyhy) są ze sobą w miłości.
Ale, ale - ja tu plotę androny o jakimś idealnym świecie, którego nie ma i jak sam zauważyłeś Uki, jesteśmy tylko ludźmi. A jednak pomimo tego ogólnie znanego faktu bezduszna ceremonia kościelna nakłada na nas katolików straszne brzemię. Znów cytat, tym razem z "Męskie pół świata":
"- Brałeś ślub kościelny?
- Tak, ale buddyjski. W buddyjskim obrządku można się dwa razy pomylić i dostać następny ślub, czyli do trzech razy sztuka - lecz czwarty już nie. Widocznie ten, kto myli się więcej niż dwa razy, jest uznany za nienadającego się do małżeństwa. Zawsze, gdy jestem na ślubie katolickim, słucham z trwogą przysięgi, na ogół nieprzytomnie powtarzanej przez nowożeńców. Mówią, że wiążą się na dobre i na złe, że będą trwać przy sobie w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i w nieszczęściu - aż do grobowej deski. To niesłychanie poważne zobowiązanie. Czy ktokolwiek złożyłby swój podpis pod takim biznesplanem?"
Ja bym się nie podpisał, a jednak powiedziałem "tak" przed ołtarzem. I dalej:
"Małżeństwo wymaga od człowieka wzniesienia się ponad swój egocentryzm, wymaga transcendencji - wzywa niemalże do świętości. Czyżby celowo zostało uszyte nie na ludzką miarę? Przysięga małżeńska każe zachowywać się tak, jakby na świecie nie było nikogo oprócz małżonków, tak jakby małżonkowie byli Adamem i Ewą w wyludnionym raju. Adam i Ewa mieli jednak łatwiej. Żadnych pokus ani dylematów - oprócz słynnej jabłonki. Dla nas, w tym świecie pełnym możliwości, jest to znacznie trudniejsze."
To be continued...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
White Lion
PrzeMadaFaka
Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Pią 7:41, 21 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
interesting...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
UKI
Wielki Mistrz
Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 433
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Nie 15:37, 23 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
"Wydaje mi się, że mieszamy (autor, ja, ty) trzy rzeczy: miłość, bycie ze sobą i małżeństwo, a przecież te rzeczy są oddzielne." - i tak i nie, według mnie małżeństwo bez miłości nie powinno mieć miejsca, choć oczywiście to założenie teoretyczne, więc na tej płaszczyźnie nie są to zupełnie oderwane rzeczy.
Cyt: "Czyżby celowo zostało uszyte nie na ludzką miarę?" - według mnie nie, ktoś celowo demonizuje tą piękną, choć miejscami bolesną i wymagającą wyrzeczeń/poświęceń więź. Nie jest powiedziane "żyjcie idealnie na dobre i złe", powiedziane jest bądźcie ze sobą, trwajcie, kochajcie.
Cyt2:" Adam i Ewa mieli jednak łatwiej. Żadnych pokus ani dylematów - oprócz słynnej jabłonki." - no właśnie, napiszę z perspektywy osoby wierzącej, właśnie ta "jabłonka", a raczej ten kto skusił, sporo namieszał i miesza w dziejach ludzkości, uważam że wmówił/wmawia ludziom iż wszystko się nam należy, byśmy patrzyli na rzeczywistość przez "różowe" okulary egoizmu i "łatwości", a przecież życie jest pełne bólu i cierpienia, przeplatającego się z radością (choćby narodzin nowego życia) i szczęściem, moim zdaniem z pewnością małżeństwo nie ma być łatwe i proste -
" ...To niesłychanie poważne zobowiązanie. Czy ktokolwiek złożyłby swój podpis pod takim biznesplanem?" - tak poważne, to nie zabawa w "jak mi się znudzi to papa" ( przynajmniej dla ludzi głęboko tego świadomych) i wielu składa takie zobowiązanie każdego dnia. Myślę że odpowiedź kryje się w słowie miłość, ujętym nie tym banałem z Talk-Show-ów i seriali brazylijskich, nie fizycznością( choć ona jest bardzo ważna) ale czymś co jest najpotężniejszą siłą we Wszechświecie. Jak pisał Św. Paweł ( parafrazując) "...choć bym góry przenosił, a miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał..." Pisał o miłości czystej, polegającej na wyrzeczeniach, służbie, współczuciu, o miłości w wierze.
Cyt 3: " W buddyjskim obrządku można się dwa razy pomylić i dostać następny ślub, czyli do trzech razy sztuka - lecz czwarty już nie." - a może do 5 razy sztuka, do 25, do 100? Poza tym ciekawa nazwa "ślub buddyjski", mhyyy.
Ok, tyle z punktu widzenia Chrześcijanina ortodoksa, oczywiście można się zgadzać lub nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wujek Alfred
Analfabeta
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 1:16, 24 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Fragment przytoczony przez Kowala-który-udaje-Jubilera wyjątkowo mi się podoba. Wydaje mi się prawdziwy, chociaż nie mnie o tym sądzić przecież (ale jak wiadomo ci, którzy niewiele wiedzą, chętniej mówią). Człowiek wyrasta wśród ludzi i miejsc, których nie wybierał. Jakkolwiek te miejsca i ludzie byliby nieidealni, jak dziwne nie panowałyby wśród nich zwyczaje, przez lata dopasowujemy się do nich i nie przeszkadzają nam, niczym rozchodzony but. Wszystko wydaje się być zrozumiałe i na miejscu. Jeśli nie super, to akceptowalne. Jeśli niewygody, to niezauważalne. A przede wszystkim można czuć, że to jest miejsce i ludzie, do których się przynależy.
Kiedy opuszczamy dom i rodzinę, poznajemy inne miejsca i innych ludzi, i możemy sobie w pewnym zakresie powybierać. To ekscytujące, ale wszędzie gdzie pójdziemy, jesteśmy po trosze gośćmi i turystami. Nowi ludzie są ciekawi, ale zawsze trochę obcy. Potrzeba kogoś, kto byłby obok, ale nie wywoływał tym byciem napięcia. Kogoś, o kim nie myślałoby się " czy mam ochotę się dzisiaj z nim widzieć?".
Chcielibyśmy odzyskać to poczucie "naszego miejsca w życiu", które mieliśmy wcześniej. I stały związek jest próbą odbudowy takiego miejsca tylko, że tym razem z wyboru. Nazywa się to "tworzeniem nowego domu" nieprzypadkowo. Domu czyli tego kogoś, i miejsca, i przyzwyczajeń, które są druga naturą. Jest trudniej, bo już nie jesteśmy tak elastycznym materiałem, jak dawniej. Jest łatwiej, bo przecież możemy wybrać - nie musimy być tak bardzo elastyczni, jeśli się dopasujemy. Jest trudniej, bo zawsze możemy odejść. Jest łatwiej, bo... No nie, chyba jest trudniej.
Więc rzeczywiście jest wejście w taki związek zorientowane na własną korzyść, egoistyczne - ale nie widzę powodu, żeby uznać ten egoizm za coś złego - przeciwnie, jest próbą zaspokojenia ważnej potrzeby i jako taki wydaje mi się godny pochwały.
To coś innego, niż miłość, ale nie wiem, czy można coś takiego zrobić bez miłości.
To dla mnie jest "związek" - w odróżnieniu od romansu. A nie mówię małżeństwo, bo nie widzę powodu, dla którego konkubinat nie mógłby spełnić tej samej funkcji.
Straszliwie to banalne, co napisałem, absolutnie nic nie wnosi, ale miałem taką potrzebę
O ile pamiętam z antropologii, główna funkcja małżeństwa polega na komunikacji w społeczeństwie - to para, jednostka gospodarcza i społeczna, i macie ich traktować jak jedną całość. Takie ogłoszenie. Bogów zawsze przywoływało się na świadków w takich wypadkach, ze względu na ich domniemany lepszy wzrok, doskonałą pamięć i długowieczność. To świadkowie idealni, chociaż i duchy przodków się nadadzą, z tego samego powodu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kudlatyzbik
Administrator
Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Wto 21:40, 02 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Jako inż powinienem te dywagacje uściślić
każdy na swój sposób ma rację, aczkolwiek...
Małżeństwo – związek dwóch osób, zazwyczaj kobiety i mężczyzny, zatwierdzony prawnie i społecznie, regulowany zasadami, obyczajami, przekonaniami i postawami, określającymi prawa i obowiązki stron małżeństwa (partnerów) oraz status ich możliwego potomstwa. Małżeństwu powszechnie przypisuje się rolę założycielską wobec rodziny, co wiąże się z opieką nad dziećmi, ich wychowaniem i socjalizacją. Małżeństwo jest zazwyczaj potwierdzone przez ślub uznający jego strony za małżonków oraz niesie za sobą skutki prawne określone prawem małżeńskim.
W cywilizacji zachodniej ugruntowane jest małżeństwo monogamiczne. Należy jednak zaznaczyć, że tradycyjne znaczenie małżeństwa w zasięgu niektórych kultur czy religii obejmowało bądź nadal obejmuje również poligynię. Niektóre grupy etniczne akceptują poliandrię. Współcześnie, systemy prawa niektórych państw lub też inne jurysdykcje zezwalają na zawarcie lub tylko uznają małżeństwo osób tej samej płci, a niektóre słowniki języka angielskiego wprowadziły drugie znaczenie słowa "małżeństwo" – małżeństwo jednopłciowe.
Jedna z hipotez omawiających etymologię słowa "małżeństwo" wskazuje, że wywodzi się od słowa małżonka, ściślej – od wcześniej już używanego wyrazu małżona o znaczeniu "żona pojęta uroczyście na mal", w którym mal- wywodzi się od starogermańskiego māl lub mahal oznaczającego "umowę, kontrakt". Drugi człon – žona – ma już charakter słowiański. Polszczyzna przejęła wyraz małżonka prawdopodobnie w drugiej połowie XIV wieku z języka staroczeskiego – malženka, zdrobnienie od malžena czyli "ślubna żona". Z pierwszej połowy XVI wieku pochodzą dokumenty używające słowa małżonek (sporadycznie: małżon) utworzonego od leksemu małżonka. Natomiast słowo małżeństwo pojawia się wcześniej, bo już w pierwszej połowie XV wieku, prawdopodobnie też na wzór staroczeskiego malženstvo. Inna hipoteza zakłada, iż podstawą etymologiczną omawianego słowa był staroniemiecki leksem ge-mahelo (obecnie gemahl) – małżonek, przejęty przez Słowian bez nagłosowego ge-.
Główne aspekty małżeństwa
W opisie encyklopedycznym małżeństwa można wyróżnić trzy główne aspekty: prawny, społeczny i religijny.
Aspekty posługują się odrębnymi definicjami małżeństwa.
Aspekt prawny
Prawo małżeńskie stanowi zbiór przepisów prawnych regulujących rozpoczęcie, kontynuację i ważność małżeństwa. Małżeństwo jest prawomocnym związkiem zazwyczaj między jednym mężczyzną i jedną kobietą. Począwszy od Holandii w 2001 roku pewna liczba państw jak również kilka amerykańskich stanów uprawomocniły także małżeństwo osób tej samej płci. Ponadto niektóre systemy prawne (np. w kilku krajach europejskich i kilku stanach USA) wprowadziły rejestrowany związek partnerski (partnerstwo domowe), który zapewnia parze osób tej samej płci wiele takich samych praw i obowiązków, jak parze małżeńskiej.
Aspekt społeczny
Umowa zawierana w obliczu społeczności lub jej reprezentanta, przez co najmniej dwie osoby, zazwyczaj kobietę i mężczyznę, która przede wszystkim sankcjonuje relacje seksualne małżonków i legitymizuje ich dzieci.
Aspekt religijny
Chrześcijaństwo
Doktryny: katolicka i prawosławna uznają w małżeństwie jeden z sakramentów, a protestantyzm – święte przymierze zawierane na mocy ustanowienia Bożego pomiędzy jedną kobietą i jednym mężczyzną.
Islam
Nauka Mahometa pogłębiła istotę i treść związku małżeńskiego jako formy współżycia mężczyzny z kobietą, która przedtem oparta była tylko na prokreacji jako jedynym celu. Przyczyniła się do ochrony kobiety bardziej niż miało to miejsce kiedykolwiek przedtem – wymaga od męża szacunku dla kobiety i utrudnia mu rozwód.
Judaizm
Ideałem żydowskim jest małżeństwo monogamiczne, chociaż Biblia i Talmud nie wykluczają poligamii. W starożytności status mężczyzny i kobiety w małżeństwie był zbliżony do ustalonego w Kodeksie Hammurabiego. Rodzina miała wyraźny charakter patriarchalny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
White Lion
PrzeMadaFaka
Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Śro 7:30, 03 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
nono robi się naukowo ..
Można by jeszcze dodać funkcie psychologiczne małżeństwa.
W naturze naszego umysłu jest dążenie do upraszaszczania wszystkiego o czym myślimy i do wpychania jak największej ilości procesów myślowo-decyzyjnych do podświadomości lub do odruchów.
Np. nie zastanawiamy się świadomie którą ręką podnieść z biurka pendrive, nie poświęcamy wielu myśli o problemie sąsiada, nie myślimy o kłopotach domowych koleżanki z pracy, o wypadku widzianym po drodze, o wpływie deszczy na uprawę truskawek itp itd.
Oczywiście każdy ma swoje tematy którym więcej poświęca miejsca w myślach np. Maćko o sporcie, Ja o strategii marketingowej firmy produkującej figurki, Uki o filozofii życia itp.
Jednak to tylko selektywnie wybrane elementy którym pozwalamy rozpanoszyć się w naszych umysłach.
ale miało być o małżeństwie..
Człowiek na pewnym etapie życia (zróżnicowany wiek) dąży zwykle do stabilizacji świata który go otacza.
(to ma być jako dalszy etap upraszczania procesów myślowych)..
Przestaje uganiać się za laskami (piszę ze swojego punktu widzenia), przestaje budzić się nad ranem na imprezach nie do końca pamiętając ich przebieg, ma dość częstej zmiany wynajmowanego mieszkania, zaczyna doceniać wygodny i dobrze obeznany ciepły sracz w domu...
prace sezonowe, wakacyjne, staże itp zamieniają się w stałą pracę na umowę i ew. po kilku zmianach dążymy do stabilnego zatrudnienia w jednej firmie.
dalej idąc tą drogą znajdujemy Tą Jedną osobę która zgodzi się wejść do naszego życia i jako kolejny filar wspomóc jego chybotliwą stabilizację.
Zazwyczaj decydujemy się na związek małżeński ponieważ oprócz presji społecznej niesie ze sobą większe poczucie stabilności niż związek partnerski.
W mojej definicji stabilnego - szczęśliwego życia są 4 filary:
- stała żona przy której codziennie się budzę
- zdrowe dziecko z którym się bawię
- stabilna praca która przynosi mi mało stresu i wystarczający dochód
- przyjaciele i hobby które daje dodatkowe opcje indywidualnej rozrywki i odstresowania po tygodniu pracy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
arcziangelo
Wielki Mistrz
Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ee? ciemno było...
|
Wysłany: Czw 1:40, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
O tak, tak! małżeństwo to malejąca potęga nieświadomości, dobrych chęci i łatwych rezultatów
Pozwolę sobie tylko krótko zabrać głos w sprawie, ponieważ mi się przypomniało jak Uki wspomniał coś o bezwarunkowej miłości Chrystusa i myslałem że padnę a zleciało trochę czasu i natrzaskialiście tekstów: małe sprostowanie: z tym Chrystusem/Bogiem to niezła bajeczka tylko w składaniu tekstów trochę się Rzymianie później pogubuli - zapisy traktujące nt. rzekomych wypowiedzi tego człowieka wskazują, iż stosował często retorykę wykluczajacą "(...)niż bogacz wejdzie do królestwa niebieskiego", "(...) ale wąska jest droga ku żywotu wiecznemu", "zaprawdę powiadam Ci, będziesz ze mną w raju", "tym powie 'nie znam was, idźcie precz, czyniciele bezprawia'", "tym syn niebiański nie otworzy bram" etc etc wygląda na to, że był zwyczajnym filozofem, obtrzaskanym w koncepcjach rytualno-sakralnych, madrym człowiekiem na tle swego pokolenia (zresztą i tak zacofanego, cesarzowie rzymscy długo po nim a to urządzali sobie orgie z zabijaniem niewolników, a to uznawali się za bogów, raz tępili chrześcijan i wyganiali filozofów, raz przyjmowali chrzest na łożu śmierci - w tym stajac się głęboką skarbnicą powiedzeń i aforyzmów); zresztą sami czytaliście jak punktowani byli faryzeusze i sadyceusze a na ile przemilczano kompozyt panteologiczny Rzymu. Jeszua raz mówił tak raz siak, na ile były to jego słowa a na ile różnych dopowiadaczy - każdy z Was dysponuje swoim arsenałem intelektualnym i może takie kwestie osądzić, nie polegając na obtrzaskanych poglądach, wygładanych przez niedouczonych teozofów
słowa ze wspominanych przez Was "ksiąg mądrości" odczytywane w XXI w. skłaniają nas raczej do samodzielnego, synkretycznego i krytyczno-kreatywnego myślenia oraz refleksji choćby w stylu "na co musimy się godzić aby powstało nowe". Spisany przez różnych autorów w różnym okresie czasu mit założycielski chrześcijaństwa z pewnością pomaga w nauce samookreślenia się w rzeczywistości, jak również określeniu ram przyzwolenia na ingerencję w rzeczywistość etc
Co do małżeństwa - postaram się pogodzić nas wszystkich: przypomniała mi się rozmowa jaką stosunkowo niedawno przeprowadziłem z dyrektorem jednego z dużych banków, wspomniał on o stażystkach z Politechniki, u których zaciekawił go kierunek jaki ukończyły, kiedy zapytał czego właściwie się uczyły i w jaki sposób mogłyby połączyć swoje doświadczenie z odbywanym u niego stażem w banku dziewczyny nie były w stanie odpowiedzieć na zadane pytanie; "fajne dziewczyny, ale do dziś nie wiem co studiowały"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
White Lion
PrzeMadaFaka
Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Czw 7:09, 04 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
ogólnie w tematyce:
[link widoczny dla zalogowanych]
Kobiety są nie do zdarcia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
UKI
Wielki Mistrz
Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 433
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Pią 17:01, 05 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Cyt:"...małe sprostowanie: z tym Chrystusem/Bogiem to niezła bajeczka..."- zaprtawdę?
Cyt:"... iż stosował często retorykę wykluczajacą..."-zaprawdę?
Cyt:"... "zaprawdę powiadam Ci, będziesz ze mną w raju"..." - a wiesz dokładnie w jakim kontekście zostało to użyte? Ludzie obecnie popełniają liczne błędy gramatyczne, nie mówiąc o tłumaczeniu z Aramejskiego, języka niezwykle trudnego, o często alegorycznym znaczeniu słów. Cyt:"...cesarzowie rzymscy długo po nim a to urządzali sobie orgie z zabijaniem niewolników, a to uznawali się za bogów, raz tępili chrześcijan i wyganiali filozofów, raz przyjmowali chrzest na łożu śmierci - w tym stajac się głęboką skarbnicą powiedzeń i aforyzmów..." - i czego to niby ma dowodzić? Że ludzie są ułomni i próżni? Że każdy jest grzesznikiem? To owszem, dowodzi. Nauk Chrystusa jednak w żaden sposób to nie przekreśla, ani( dla wierzących) Jego boskości.
Artur, skąd takowe wnioski? : "... zresztą sami czytaliście jak punktowani byli faryzeusze i sadyceusze a na ile przemilczano kompozyt panteologiczny Rzymu" - jaki kompozyt panteologiczny Rzymu? W Panteonie jest Trójjedyny Bóg, tyle z panteonu.
Kolego, jak Cię lubię , zastanów się( jeśli taka twa wola) o co dokładnie chodziło/chodzi Chrystusowi? Z szacunkiem napiszę, zapytam, czytałeś kiedyś Biblię? Cyt:"Jeszua raz mówił tak raz siak..." - chyba jednak nie czytałeś
Arti:"każdy z Was dysponuje swoim arsenałem intelektualnym i może takie kwestie osądzić"- po swojemu oczywiście, każdy może osądzić wszystko, tylko czy osąd nasz będzie słuszny do wyrokowania czy Jesus był Bogiem czy nie, to inna sprawa.
W Świecie "bez Boga" fajnie jest pleść teorie z kosmosu, dowodzić że Jezus nauczył się sztuki filozofii od wędrującego mnicha Ba-Balu z krainy latających Joginów, że Bóg jest "urojony" bo nie ma potrzeby by był potrzebny.
Tak, napisałem coś w stylu(cyt:)"wspomniał coś o bezwarunkowej miłości Chrystusa", owszem, wolę mieć tą bezwarunkowa miłość, wiarę, nadzieję na coś więcej niż "zjem, wydalę i ile wychędożę to moje", gdyż godziny ziemskiego życia szybko mijają.
Z mojej strony kończę, i tak się rozpisałem, pozdrawiam! C.D. nie nastąpi, przynajmniej w tym wątku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wujek Alfred
Analfabeta
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:29, 08 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
A skoro już "zrobiło się naukowo", mamy w swoim gronie inżynierów (choć kudłatych) i innego rodzaju specjalistów, to może jakiś małżeński manual?
Sprzedałoby się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|