wujek Alfred
Analfabeta
Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:36, 26 Lut 2021 Temat postu: Naruk din Rhaa'g |
|
|
Ja, Naruk din Rhaa'g, przekażę wam tę historię, ale to nie jest moja historia. To opowieść o moim bracie, Sangrim. Niewielu ludzi o tym wie, ale Sangri jest bohaterem. On zresztą o tym nie wie także.
Jestem dużo starszy od mojego brata. Kiedy dorastał ja już podróżowałem w dalekie strony w służbie mojej Pani, Selene. Zawsze po powrocie musiałem odpowiadać mu na dziesiątki szczegółowych pytań o inne krainy, ich mieszkańców, obyczaje, sposób życia, wierzenia, ubiór, władców, aż w końcu czułem, że nie wiem wcale więcej, niż mój mały brat, o tych miejscach, gdzie byłem przecież. I zdawało mi się czasem, że dopiero po tych rozmowach rozumiem, co widziałem i czego doświadczyłem.
Nie myślcie jednak o Sangrim jak o początkującym kartografie, czy innym uczonym, sztywnym w swoich długich szatach, pompatycznym i zarozumiałym ze względu nadmiar wiedzy i zbyt mało mądrości. Sangri wszystko robił z energią i z optymizmem, które nieuchronnie wypędziły by go w świat o wiele większy niż prowincjonalna siedziba naszego klanu.Czego dokonałby wtedy? Wątpię, by mógł zostać tylko podróżnikiem, czy najemnikiem, czy kupcem. Mógłby, gdyż podejmował się każdej nowej rzeczy z entuzjazmem i zaciętością jednocześnie, i jego błyskotliwy umysł podchwytuje zawiłości, za których zrozumienie płaci się zwykle latami doświadczenia. On jednak nie potrafił ignorować niesprawiedliwości ani cierpienia. Tej umiejętności, tak przecież wśród nas powszechnej, nie posiadł nigdy. Jest jedno zdanie, które uczynił swoim: “ktoś powinien był to zrobić”. Tym tłumaczył, dlaczego przyniósł do domu ptaka ze złamanym skrzydłem. Albo spędzał godziny w towarzystwie gnomiego kolegi, z którym nikt nie chciał się bawić. I dlaczego rzucił się z pięściami na dwukrotnie starszego chłopca siejącego postrach wśród młodszych dzieci. A potem, zanim jeszcze zeszła mu z twarzy cała opuchlizna, zrobił to raz jeszcze. A jeśli śmieszą was te małe akty heroizmu pomyślcie, jak samolubni i przestraszeni byliśmy jako mniejsze i większe dzieci. I czy na pewno z tego wyrośliśmy.
Kochałem swojego brata i kocham go nadal.
Sangri osiągnął zwyczajowy u nas wiek dorosłości już rok temu. Nie wyruszył w świat wcześniej ze względu na naszą matkę. Miała już tylko nas, ale ja niemal cały swój czas spędzałem w drodze. Ktoś przecież powinien się był nią zajmować.
Kiedy wróciłem miesiąc temu do naszej osady zobaczyłem mojego brata jeszcze poza wioską. Jego ciało spoczywało na stosie pogrzebowym. Nawet z daleka widać było zgniecenie w piersi. Tak się zdarza co jakiś czas, drążenie wewnątrz gór czasem przynosi nam czasem bogactwo, czasem śmierć. Obok drugi stos, mniejszy i z drobniejszego drzewa był wciąż za duży na skurczone wiekiem ciało naszej matki. Nie przeżyła śmierci swojego syna. Za to ja przeżyłem śmierć ich obojga i stałem prosto w pełni mojej krasnoludzkiej krzepy, męskiej bezmyślności i bydlęcego egoizmu.
Sangri wszedł gdzieś z cienia w krąg światła wokół stosów. Zatrzymał się obok mnie i przyglądał przez chwilę swojemu płonącemu już ciału, a potem skrzywił się komicznie, jakby poczuł ugryzienia ognia i spojrzał na mnie z uśmiechem. “Miło cię znów widzieć, Naruk”, powiedział, a potem czekał cierpliwie, aż odnajdę w sobie słowa, ale to one odnalazły mnie. “Czas, żebyśmy wyruszyli w drogę” odparłem, nie rozumiejąc. Sangri jednak tylko wzruszył ramionami pobłażliwie, jakbym właśnie stwierdził coś absolutnie oczywistego.
Kości mojej rodziny złożyłem w grobie pod górą Tuk, obok moich przodków i sąsiadów. Tylko czaszkę Sangriego nasadziłem na hełm, skąd może widzieć wszystko najlepiej. Wyruszyłem w drogę jeszcze tej samej nocy.
Jeśli jestem szalony, to niekompletnie, gdyż wiem, jak szalony się wydaję. Albo duch Sangriego wędruje ze mną, albo tylko pamięć o nim. Jakie to może mieć znaczenie właściwie, nie wiem. Być może na tym polega moje szaleństwo.
---------------------------------------------------------------------------------
Imię i nazwisko: Naruk din Rhaa'g (Naruk z rodu Rhaa'g)
Rasa: Krasnolud
Profesja: Kapłan
Miejsce pochodzenia: osada górnicza u podnózy góry Tuk, zwykle określana tą samą nazwą
Charakter/światopogląd: chaotyczny dobry. Porządek, hierarchię i kody postępowania uważa w najlepszym razie za niepraktyczne i ograniczające. W najgorszym razie są one według niego sposobami na przemycenie woli dominujących warstw pod płaszczem poprawności i etyki. Stara się robić to, co nakazuje mu serce, a nie litera prawa. Co nie znaczy, że zawsze mu się udaje, Czy nawet zazwyczaj.
Religia: wyznawca Selene, pani Księżyca, przemian, akceptacji życia, istot odrzuconych przez ich odmienność, w szczególności wilkołaków. Naruk rozumie cześć Selene jako próbę zrozumienia, zamiast potępienia; jako obdarzenie szacunkiem także wrogów i istot postrzeganych za niższe lub gorsze. Co nie oznacza pacyfizmu, ani nawet powstrzymywania się od niewybrednych żartów. Wszystkich bowiem należy obdarzać kpiną według ich zasług.
Post został pochwalony 1 raz
|
|